18 listopada 2025

Rozwody pozasądowe - analiza propozycji legislacyjnej z perspektywy adwokata

blue green and red plastic clothes pin

Jako adwokat zajmujący się prawem rodzinnym, z wieloletnim doświadczeniem w reprezentowaniu klientów w postępowaniach rozwodowych, z zainteresowaniem śledzę dyskusję na temat planów wprowadzenia rozwodów pozasądowych. Propozycja ta, będąca częścią pakietu deregulacyjnego Ministerstwa Sprawiedliwości, budzi kontrowersje wśród prawników, sędziów i społeczeństwa. W niniejszym artykule postaram się przybliżyć istotę projektu, opierając się na dostępnych materiałach legislacyjnych, w tym na projekcie ustawy z czerwca 2025 r. oraz opiniach ekspertów. Celem materiału jest nie tylko informacja, ale także prowokacja do refleksji nad przyszłością polskiego prawa rodzinnego.

 

Aktualny stan prac legislacyjnych nad projektem

Propozycja rozwodów pozasądowych została zaprezentowana w kwietniu 2025 r. przez Ministerstwo Sprawiedliwości jako element szerszych zmian deregulacyjnych. Zgodnie z dostępnymi informacjami, projekt ustawy o zmianie Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego oraz niektórych innych ustaw zakłada wprowadzenie możliwości rozwiązania małżeństwa poza sądem, co miałoby odciążyć wymiar sprawiedliwości. Jednak prace legislacyjne utknęły w martwym punkcie ze względu na wątpliwości zgłaszane przez inne resorty, w tym Ministerstwo Finansów, Cyfryzacji, Rolnictwa i Obrony Narodowej.

Jak wynika z analiz, projekt jest na etapie przygotowań, ale wdrożenie opóźnia się z powodu braku środków budżetowych na dostosowanie systemów IT (koszt szacowany na ponad 8 mln zł) oraz potrzeby dłuższego vacatio legis – co najmniej 12 miesięcy, zamiast pierwotnie planowanych sześciu. W budżecie na 2026 r., przyjętym pod koniec sierpnia 2025 r., nie przewidziano rezerw na te cele, co dodatkowo komplikuje sytuację. Rzecznik Praw Obywatelskich (RPO) wydał opinię w lipcu 2025 r., uznając projekt za zgodny z Konstytucją RP, ale wskazując na liczne niedociągnięcia. Podobne zastrzeżenia zgłosiła Krajowa Rada Sądownictwa, podkreślając potencjalne wątpliwości konstytucyjne.

 

Jak miałyby wyglądać rozwody pozasądowe?

Projekt zakłada, że rozwody pozasądowe byłyby dostępne dla małżonków spełniających ściśle określone warunki: małżeństwo musi trwać co najmniej rok, para nie może mieć wspólnych małoletnich dzieci i oboje muszą potwierdzić całkowity i trwały rozkład pożycia małżeńskiego. Procedura odbywałaby się przed kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego (USC), co stanowi kluczową innowację – przeniesienie kompetencji z sądów na organy administracyjne.

Proces podzielony jest na dwa etapy. W pierwszym małżonkowie składają pisemne oświadczenia o spełnieniu warunków, a kierownik USC udziela informacji o znaczeniu małżeństwa, możliwościach mediacji i wsparciu w kryzysach. Następnie następuje miesięczny „okres refleksji”. W drugim etapie składane są ustne oświadczenia, sporządzany jest protokół, a rozwód finalizowany jest poprzez wpis do rejestru małżeństw. Całość musi zamknąć się w sześciu miesiącach, w przeciwnym razie procedura rusza od nowa. Opłata wynosi 620 zł, a małżeństwo musi być wpisane do polskiego rejestru cywilnego (w razie potrzeby następuje transkrypcja). Procedura jest „odmiejscowiona” – etapy można przeprowadzić w różnych USC, a specjalny rejestr ma zapobiegać dublowaniu wniosków

Warto zauważyć, że rozwód pozasądowy nie jest obowiązkowy – małżonkowie zawsze mogą wybrać drogę sądową, nawet jeśli nie posiadają dzieci. Projekt wyklucza jednak taką opcję, jeśli toczy się już postępowanie sądowe.

W porównaniu z rozwiązaniami w innych krajach UE (np. w Hiszpanii czy Francji, gdzie podobne procedury istnieją od lat), polski model jest ostrożny, z silnym naciskiem na ochronę instytucji małżeństwa.

 

Argumenty za wprowadzeniem rozwodów pozasądowych

Zwolennicy reformy, w tym Ministerstwo Sprawiedliwości, podkreślają liczne korzyści. Po pierwsze, przyspieszenie procesu: obecne postępowania sądowe trwają często lata, co pogłębia konflikty i cierpienie stron. Rozwód pozasądowy mógłby zakończyć się w kilka miesięcy, oferując szybką stabilizację życiową. Po drugie, odciążenie sądów: w Polsce rocznie rejestruje się ok. 60-70 tys. rozwodów, z czego znaczną część stanowią sprawy bezsporne bez dzieci. Przeniesienie ich do USC mogłoby skrócić kolejki w sądach rodzinnych. Po trzecie, aspekt ekonomiczny. Zwolennicy projektu twierdzą, że będzie taniej bo opłata wyniesie 620 zł, a w procedurze sądowej to 600 zł plus ewentualne honoraria adwokackie. Czyni to postępowanie dostępniejsze dla mniej zamożnych par. Ponadto, brak orzekania o winie (choć projekt nie eliminuje go całkowicie w sprawach sądowych) zmniejsza konfliktogenność, co jest zgodne z rekomendacjami psychologicznymi – mniej stresu dla stron. Wreszcie, projekt wpisuje się w trendy europejskie, promując autonomię małżonków w decydowaniu o swoim życiu osobistym, co podkreśla RPO w swojej opinii.

 

Ryzyka i wyzwania

Przeciwnicy, w tym niektóre ministerstwa i organizacje prawnicze, wskazują na poważne zagrożenia. Po pierwsze, ryzyko nadużyć: brak sądowego nadzoru może prowadzić do oszustw, np. fałszywych oświadczeń o rozkładzie pożycia. Kierownik USC, niebędący sędzią, może nie wykryć manipulacji, co grozi unieważnieniem małżeństw pod presją (np. ekonomiczną lub emocjonalną). Po drugie, kompetencje USC: kierownik urzędu to urzędnik administracyjny, często bez wykształcenia prawniczego, co budzi wątpliwości co do jego zdolności do oceny „trwałego rozkładu pożycia" – pojęcia wymagającego analizy faktów i prawa. Po trzecie, wpływ na demografię i instytucję małżeństwa: krytycy argumentują, że uproszczenie rozwodu może zachęcać do pochopnych decyzji, pogłębiając kryzys demograficzny w Polsce (niska dzietność). Konstytucja RP (art. 18) chroni małżeństwo jako podstawę rodziny, a pozasądowa procedura mogłaby je trywializować. Dodatkowo, RPO wskazuje na potencjalną dyskryminację obcokrajowców – projekt ogranicza dostęp dla par o wspólnej obcej narodowości, co narusza prawo UE. Wreszcie, brak efektywności: jak zauważa RPO, bezsporne rozwody i tak trwają krótko w sądach, więc reforma nie rozwiąże głównego problemu – spornych spraw z dziećmi.

 

Czy rozwody pozasądowe są moralnie uzasadnione?

Z etycznego punktu widzenia, propozycja budzi ambiwalencję. Z jednej strony, etyka liberalna podkreśla autonomię jednostki – jeśli dwoje dorosłych zgadza się na rozwód, państwo nie powinno ingerować sądowo, szanując art. 47 Konstytucji (prawo do decydowania o życiu osobistym). To podejście promuje godność i minimalizuje cierpienie w toksycznych relacjach. Z drugiej, etyka konserwatywna widzi w tym zagrożenie dla świętości małżeństwa. Czy uproszczenie rozwodu nie zachęca do traktowania go jak umowy konsumenckiej? Ryzyko działań pod presją jest realne: wyobraźmy sobie sytuację, gdzie silniejszy ekonomicznie małżonek wymusza zgodę, unikając alimentów. Sąd, z jego procedurami dowodowymi i możliwością apelacji, zapewnia lepszą ochronę słabszej strony. Kierownik USC, mimo pouczeń, może nie zauważyć subtelnych form presji, co etycznie czyni procedurę ryzykowną.

 

Który organ jest odpowiedniejszy?

Polemizując dalej, istotne jest porównanie roli sądu i USC. Sąd gwarantuje niezależność, fachowość i kontrolę (np. weryfikacja dowodów), co jest niezbędne w sprawach rodzinnych. USC to administracja – efektywna w rejestracji, ale nie w rozstrzyganiu sporów. Argumenty, które przemawiają za USC to szybsza, mniej formalna procedura dla bezspornych przypadków. Jednak przeciwko, stoi brak narzędzi do badania prawdy materialnej, co może prowadzić do błędów. W praktyce adwokackiej obserwujemy przypadki, jak sąd ratuje przed pochopnymi decyzjami – USC tego nie zapewni.

Korzyści czy strata dla adwokatów?

Dla adwokatów reforma to miecz obosieczny, którego ostrza tną w obie strony z równą siłą. Z jednej strony, przeniesienie bezspornych rozwodów bez dzieci do USC oznaczałoby realny spadek liczby zleceń w prostych postępowaniach sądowych – tych, które dziś stanowią często chleb powszedni wielu kancelarii rodzinnych. W praktykach adwokatów co najmniej 30-40% spraw rozwodowych to właśnie takie bezsporne przypadki, gdzie strony zgadzają się co do rozwodu, a sąd jedynie formalnie stwierdza rozkład pożycia. Ich migracja do urzędu oznaczałaby utratę dochodów. Dla mniejszych kancelarii, zwłaszcza na prowincji, gdzie konkurencja jest mniejsza, a rozwody to stabilne źródło przychodów, mogłoby to oznaczać poważne problemy finansowe, a nawet konieczność restrukturyzacji lub poszukiwania nowych specjalizacji.

Z drugiej strony, reforma otwiera zupełnie nowe pole do doradztwa przedprocesowego i pozaprocesowego, którego dziś w takim zakresie po prostu nie ma. Małżonkowie, decydując się na drogę administracyjną, będą potrzebowali profesjonalnego wsparcia w kwestiach, których projekt celowo nie reguluje – podziału majątku wspólnego, ustalenia alimentów na współmałżonka, sporządzenia umów majątkowych czy zabezpieczenia interesów w razie późniejszych sporów. USC nie będzie organem rozstrzygającym te kwestie, a jedynie rejestrującym zgodę na rozwód. To oznacza, że pary – zwłaszcza te z bardziej skomplikowanym majątkiem – będą szukały adwokata, by uniknąć pułapek prawnych. Już dziś obserwuję, jak klienci przychodzą z pytaniami o „rozwód za 620 zł”, nie zdając sobie sprawy, że bez ugody majątkowej mogą później latami procesować się o mieszkanie czy firmę. Tu właśnie leży szansa: przejście od roli pełnomocnika procesowego do strategicznego doradcy rodzinnego.

Projekt wspomina też – choć enigmatycznie i bez precyzji – o możliwości wprowadzenia obowiązkowej porady adwokackiej lub radcowskiej w wybranych przypadkach, np. gdy w grę wchodzi majątek znacznej wartości lub gdy jedna ze stron jest szczególnie narażona (np. osoba starsza, schorowana). Jeśli takie rozwiązanie wejdzie w życie, stworzy to stały strumień zleceń, porównywalny z obowiązkiem mediacyjnym w sprawach o rozwód z orzekaniem o winie. Co więcej, nawet bez obligatoryjności, świadomość ryzyka będzie pchać klientów do kancelarii – podobnie jak dziś przed mediacją gospodarczą czy spadkową.

Ostatecznie, jako środowisko adwokackie, nie możemy pozostać bierni. Powinniśmy aktywnie lobbować za wzmocnieniem roli prawników w procedurze pozasądowej – np. poprzez wprowadzenie obowiązku konsultacji z adwokatem lub reprezentacji przed USC, czy szkolenia dla kierowników USC we współpracy z samorządami prawniczymi. Tylko wtedy reforma nie będzie zagrożeniem, a szansą na ewolucję zawodu – od „rozwiązywaczy sporów” do „architektów spokojnych rozstań”. Bo ostatecznie, im mniej konfliktu na starcie, tym mniej pracy w przyszłości – ale tylko wtedy, gdy to my, adwokaci, będziemy tymi, którzy ten spokój zaprojektują.

 

Potrzeba ostrożności i dalszej debaty

Propozycja rozwodów pozasądowych to krok w kierunku modernizacji prawa rodzinnego, oferujący szybsze rozwiązania dla par w kryzysie. Jednak ryzyka – od oszustw po etyczne dylematy – nie można bagatelizować. Warto pochylić się nad reformą, ale z poprawkami: wzmocnieniem kompetencji USC, obowiązkowymi konsultacjami prawnymi i monitoringiem efektów. Bez tego, zamiast rewolucji, możemy mieć chaos, czyli przysłowiowe „wylanie dziecka z kąpielą”.

 

adw. Joanna Szpiega-Bzdoń

 

Stowarzyszenie Forum Adwokatów

ul. Św. Teresy 12/2, 31-162 Kraków

KRS: 0001171199, NIP: 6762693424

REGON: 541660358

kontakt@forumadwokatow.pl

Śledź nas w mediach społecznościowych.

@forum.adwokatow